Ciśnienie musi być wyjątkowo niskie,
pomyślała, podtrzymując sobie jedną powiekę. Jak Boga kocham, zaraz zasnę! –
powiedziała. – Mówiłaś coś? - zapytał jej mąż. – Nie, nic takiego – odrzekła
Łucja ziewając. Jak okiem sięgnąć, śpiąca atmosfera. Leżała na dywanie, za
sofą, na karniszu. Rozprzestrzeniała się w zawrotnym tempie, kołysząc wszystko
do snu. Łucja założyła ciepły sweter i spojrzała na kota. Ten odwdzięczył się
tym samym, przyjaźnie mrużąc oczyska. Podeszła do niego, wtulając w ciepłe
futerko. Stary, poczciwy kocur. Tyle czasu razem. Był świadkiem wielu historii,
mieszkań, ludzi. Niejednokrotnie to ciepłe, miękkie futerko wchłaniało ogromne
ilości łez. – Jesteś cudownym przyjacielem – szepnęła Łucja i podrapała go za
uchem. – Tak wiem – zdawało się odpowiedzieć zwierzę, uśmiechając na swój koci
sposób. Na dworze lało jak z cebra. Obserwowała ogrodowe kwiaty, które uginały
się pod wpływem deszczu. Ten lipcowy, chłodny dzień, zapraszał do refleksji.
Wytyczał ścieżkę w głąb siebie, oferując ciepłą herbatę i miękki koc.
Skorzystała z tych atrybutów. Popijając gorący napój myślała o swoich
zawodowych drogach. Znów była panią od kosmetyków, nauczycielką, właścicielką
firmy. Każda sytuacja inna, ale każda też z cechą wspólną. – O co chodzi? –
myślała. Co Wszechświat chce mi powiedzieć? Nagle błysk w oku i głębokie
zrozumienie. Znów ziewnęła. Głęboko, oczyszczająco, z wyraźną ulgą. – Dziękuję –
powiedziała, spoglądając na swoje ciało. Jak zwykle pokazało jej, czy
wewnętrzne odkrycia są trafne. Wyjęła z pawlacza duże, plastikowe worki i
poszła do sypialni. Otworzyła szafę, przyglądając się jej zawartości. Na
najwyższych dwóch półkach leżały pudła z tajemniczą zawartością. Tak długo ich
nie otwierałam – rzekła. Nagły dreszcz wstrząsnął jej ramionami. – No nic –
powiedziała cicho – czas się z Wami pożegnać. Zdjęła wieko, a następnie zajrzała do środka.
Roiło się tam od starych ubrań. Na każdym z nich widniał inny napis. Ofiara
losu, unicestwienie projektów, wykorzystaj mnie, i tak dalej, i tak dalej.
Wyciągała je powoli, wkładając do plastikowego worka. Mąż zajrzał do sypialni,
pytając z zaciekawieniem: – co robisz Kochanie? – Zmieniam garderobę, ta stara
już kompletnie do mnie nie pasuje – odpowiedziała emanując światłem tysiąca
słońc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz