Łucja stała z telefonem przy uchu i co
rusz potakiwała głową, mówiąc przy tym: - Aha, aha, tak. Gdyby ktoś obserwował
ją z boku, pomyślałby, że duka słowa dziecięcego rapu. Tę artykułowaną „potakiwajkę”,
przerwała w końcu szersza wypowiedź. – Tak, oczywiście, już zapisuję Panią na
listę. Po tych słowach, pożegnała się miło i zakończyła połączenie. – Mada faka!
– powiedziała na głos, grubo spolszczając angielskie przekleństwo. Ten
kolokwializm nie wypływał jednak ze złości, czy frustracji. Był wynikiem lęku.
Strachu przed tym, co ma nastąpić. Łucja, postanowiła wrócić na rynek pracy.
Przerwa, związana z wychowaniem dziecka, spowodowała obawę, czy aby da radę.
Poza tym postanowiła nieco odmienić formułę swojej firmy, rozszerzając ofertę
warsztatów o nowe dziedziny sztuki. Mimo, że nie skończyła ASP, czy innych
artystycznych kursów, od dziecka kochała tworzyć. Jej Mama śmiała się, że
najpierw zaczęła malować, a potem dopiero przyszło mówienie. Uśmiechnęła się do
tej myśli. – Coś w tym jest – powiedziała w głos. – Mam chyba lepszy kontakt z
ludźmi za pomocą sztuki, aniżeli dzięki fizycznej bliskości. Jej mąż, wychylił
głowę zza gazety i zapytał: – co się tak motasz Kochanie? Więcej wiary w
siebie! Łucja podeszła do fotela, na którym siedział i przycupnęła na poręczy. – Wiesz, – powiedziała – mnie się wydaje, że
tu nie chodzi o wiarę w siebie. Ja myślę, że to dotyczy poczucia własnej
wartości. – A to nie jest to samo? – zapytał jej mąż. – Bynajmniej – odrzekła Łucja,
zerkając na artykuł w gazecie, którą czytał. Wyłapała fragment z tekstem: „zbudować
solidny fundament”. – Oczywiście! – powiedziała odkrywczym głosem i poszła do
pokoju syna. Z kosza, z zabawkami, wyciągnęła kolorowe klocki i porozkładała je
na podłodze. Tyle elementów, tyle możliwości, a na pierwszy rzut oka wygląda to
tak mało obiecująco. Zaczęła budować. – Co robisz? – zapytał mąż. – Buduję zdrowe
poczucie własnej wartości – żartobliwie odpowiedziała Łucja, nie odrywając się
od pracy. Zdała się na własną intuicję. Będąc głucha na wewnętrznego
sabotażystę, łączyła z sobą wybrane klocki, tworząc ciekawą konstrukcję.
Wieńcząc swe dzieło zagwizdała w zachwycie. Pomyślała, że tak właśnie jest w
życiu. Mamy do dyspozycji, na pozór niepowiązane elementy, które, przy dobrych
chęciach i zaufaniu, łączą się w jedną, imponującą całość. Konstrukcję z
solidnym fundamentem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz